wtorek, 23 kwiecień 2024 14:04

Handlarz truskawek groził funkcjonariuszom na Placu Defilad w Warszawie

Nielegalny handel truskawskami Nielegalny handel truskawskami fot: pixabay

W centrum Warszawy doszło do niecodziennej interwencji straży miejskiej. 34-letni obywatel Azerbejdżanu, handlujący bez zezwolenia truskawkami, groził funkcjonariuszom, że "obetnie im nogi i utopi w Wiśle". Mężczyzna został zatrzymany przez policję, a grozi mu kara do dwóch lat więzienia.

Czego się dowiesz:

  • Co spowodowało interwencję straży miejskiej w centrum Warszawy?
  • Jakie działania podejmował handlarz z Azerbejdżanu na Placu Defilad?
  • Jakie groźby zostały wypowiedziane przez 34-latka podczas interwencji?
  • Jakie konsekwencje prawne grożą obywatelowi Azerbejdżanu za jego działania?

Nielegalny handel na Placu Defilad

Interwencja miała miejsce w niedzielę, 21 kwietnia, gdy strażnicy z I Oddziału Terenowego zauważyli mężczyznę sprzedającego truskawki bez odpowiednich pozwoleń na Placu Defilad. Nielegalny handel był przyczyną strat dla legalnie działających sprzedawców oraz utraty należności podatkowych dla miasta. Straż miejska wielokrotnie wzywała handlarza do uregulowania swojej działalności gospodarczej, jednak bez rezultatu.

Groźby podczas interwencji

Podczas interwencji 34-latek zareagował agresją. Groził funkcjonariuszom śmiercią, twierdząc, że ma znajomości umożliwiające realizację swoich gróźb. Sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji i na miejsce została wezwana policja. Handlarz został zatrzymany i przetransportowany na przesłuchanie. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez straż miejską, oprócz konsekwencji za nielegalny handel, mężczyźnie grozi również odpowiedzialność karna za grożenie funkcjonariuszom.

Konsekwencje prawne

Zarówno nielegalny handel, jak i groźby karalne to poważne przestępstwa. W obliczu dokonanych przez 34-latka czynów, funkcjonariusze podkreślają, że takie zachowanie jest niedopuszczalne i musi spotkać się z adekwatną reakcją prawną. Obywatel Azerbejdżanu może spodziewać się surowej kary, w tym możliwości pozbawienia wolności do dwóch lat.

źródło: naszemiasto.pl